Mikro-wycieczka (8.III)
Mikro-wycieczki są czymś, co uwielbiam. Nagle okazuje się, że wystarczy wyjść „za
róg”, żeby zobaczyć zupełnie inne krajobrazy, odetchnąć pełną piersią, nabrać
odrobinę dystansu do swojej rzeczywistości i się odprężyć. Nie potrzeba przy tym
ani nakładów finansowych, ani organizowania wyjazdów weekendowych. Jedynym
warunkiem jest dobra forma fizyczna, która pozwala cieszyć się naszą zaskakująco
różnorodną okolicą.
Samo obmyślanie i wcześniejsze przechodzenie tras Nordic Walking to mała
przygoda.
Przygotowanie „szlaku” nad rzekę to ponad 2 godziny bardzo szybkiego marszu, aby
ostatecznie stwierdzić, że trasa jest zbyt wyczerpująca na zwykły trening. Pozostają
przepiękne obrazy w głowie, relaks psychiczny i plany na przyszłość.
Trasa na pewno zostanie wykorzystana, ale trochę później – tak pomiędzy błotami a
komarami… najchętniej w towarzystwie słońca. Jak na razie została zaprezentowana
tylko we fragmencie; myślę, że ku uciesze wszystkich – na pewno naszych nordic
walkingowych psów.
Spokojne tempo w poniedziałek (10.III)
Tempo grupy poniedziałkowej było relaksujące. Przypominam wszystkim, że dobrze
to nie znaczy szybko. Te osoby, które zaczynają Nordic Walking lub wracają po
przerwie lub chorobie zawsze powinny zacząć spokojnie – chociaż są zasady o
których trzeba pamiętać – a instruktor jest od tego, żeby o nich przypominać.
To będzie dobry trening dla wszystkich osób w „niedoczasie” – taka efektywna
godzinka. Mam nadzieję, że zdążymy przed atakiem (oczywiście niespodziewanym)
Ciekawa jestem czy z treningiem zdążymy przed zimą… Ja oczywiście przygotowana jestem na każdą ewentualność. Jutro 60 minut. Do zobaczenia na rozruchu porannym.
Dwugodzinna wycieczka 8 III była super przygodą, dla mnie sprawdzianem formy. Wszystkim dopisywały humory 🙂 Trasa wspaniała, cudne pejzaże. Czekam na następne takie wyzwania. A jutro jesteśmy z Lorą bez względu na pogodę…
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.